środa, 19 grudnia 2012

Adwentowe smutki.

Dziś nie będzie jadłospisu na cały tydzień. Nie będzie też żadnego przepisu. Miały być grudniowe inspiracje i miał być list z Berlina, miał być przepis na makaroniki migdałowe. Ale nie będzie nic z tego...

Będzie za to wiele smutku i wiele łez. Choć za moment wychodzę z domu na imprezę bożonarodzeniową moje myśli zaprząta jedynie jedna sprawa: śmierć. Wiem, to nie jest temat na radosny, świąteczny wpis. Spadła na mnie niespodziewanie, choć mogłam się na nią przygotować. Nie zrobiłam tego, bo kto przy zdrowych zmysłach myśli na co dzień o śmierci... Swojej, bliskich, najbliższych. 

Już za kilka dni usiądę do stołu z rodziną, z najdroższymi mi ludźmi i wiem, że za rok może być nas mniej. Będę na pewno mocno trzymała za rękę mojego męża, uśmiechała się do moich rodziców. Na pewno będę się wzruszała przy słuchaniu kolęd i rozpakowywaniu prezentów. Na pewno uronię łzę wzruszenia. 

Ale wciąż będę myślała o Tobie, którą nie zawsze rozumiałam, ale zawsze szanowałam i w głębi duszy będę miała nadzieję, że śmierć zgubi Twój adres i za rok spotkamy się znowu.



Życzę Wam dobrych świąt. Cieszcie się nimi. I nie myślcie o śmierci.

8 komentarzy:

  1. Na śmierć trudno się przygotowywać, bo ta postac, która wchodzi bez pukania z reguły. Pogody ducha mimo wszystko życzę! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo rzadko da się na takie chwile przygotować. Ja od śmierci babci dość często myślę: "A co jeśli...?".
    Przykro mi z powodu Twojej (Waszej) straty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj rano dostałam telefon od szefowej,żebym zastąpiła ją w pracy,bo jej teściowa umiera.Ksiądz już wezwany,kobieta karmiona ciągle morfiną . Pozostało czekać.
    A szefowa lata temu w sylwestra straciła ojca. Biedna z niej kobieta....

    OdpowiedzUsuń
  4. Śmierć zazwyczaj przychodzi nieoczekiwana, a może to my jej nie zauważamy...?


    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety, czasami potrafi przyjść i trochę zasmucić nam święta.
    Tulę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Każde życie się kiedyś zaczyna a potem kończy... Umierają tylko te osoby o których nikt nie myśli. Reszta żyje w naszych sercach, myślach i wspomnieniach.
    Wesołych Świąt!:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja miałem takie święta trzy lata temu...i do dziś, kiedy zasiadamy już do wigilijnego stołu czujemy tą pustkę, którą mógłby wypełnić tylko on...niestety śmierć nie gubi adresów...

    OdpowiedzUsuń