środa, 16 października 2013

Listy z Berlina: Czy to miasto da się kochać?

Właściwie od samego początku istnienia tego bloga dostaję wiadomości z tym pytaniem. Proszą mnie, abym podzieliła się moimi opiniami czy Berlin to dobre miejsce, aby wieść w nim swoje życie. Niektórzy może pamiętają mój wpis pełen żalu i złości, że Wedding to taka wylęgarnia zła i okropnych Turków.

Oczywiście teraz trochę się z tego podśmiewam, bo przecież koniec końców wylądowałam na tej dzielnicy. Mamy tu z mężem nasze gniazdko, bardzo się polubiliśmy z Weddingiem, jego atmosferą (niezwykle międzynarodową), jego parkami, które regularnie odwiedzamy. Jest tu mnóstwo małych knajpek, które serwują jedzenie z całego świata: chorwackie, tajskie, tureckie, bułgarskie, włoskie, koreańskie, indyjskie, a nawet polskie! Nie ma tu za to natrętnych turystów, doubel deckerów z napisami Berlin Tour, drożyzny, która panuje w wielu turystycznych dzielnicach Berlina. To jest dobre miejsce do codziennego, zwykłego życia.

A dlaczego mnie nie było? Jak to się ładnie w Polsce mówi: byłam zajęta innym projektem. Ale o tym później...

Oczywiście nie usprawiedliwia to mojej długiej nieobecności. Przyznam, że trochę straciłam serce do blogosfery i chyba musiałam od niej odpocząć, ale od tygodnia nieśmiało podglądam co się ostatnio dzieje u Truskawki i na paru innych blogach. I chyba postanowiłam wrócić.

Wracam do tematu: czy to miasto da się kochać? Naturalnie! W tej chwili nie wyobrażam sobie lepszego miejsca do życia. Zdaję sobie sprawę, że wiele zależy od tak zwanej życiowej sytuacji, ale wydaje mi się, że Berlin to świetne miejsce, aby owa "sytuacja życiowa" stawała się co raz lepsza. Ciekawa praca, innowatorski rynek pracy, wiele restauracji i knajpek, serwujących pyszne jedzenie, dobre drogi rowerowe, bezproblemowa komunikacja miejska, wspaniałe możliwości rozwoju w postaci wielu uczelni, kursów, szkół i pewnie innych instytucji, o których nawet nie mam pojęcia. No i przede wszystkim: ludzie! 

Berlin często stawia się jako wzór integracji. Coś w tym jest. Pomimo niezwykle różnorodnych kultur, religii, zwyczajów, świąt, pomimo różnic w poglądach i przekonaniach, pomimo wielu języków i nawet pomimo różnych smaków berlińczycy jakoś się dogadują. Nie wiem... może to te powietrze... :)

Takim oto krótkim listem wracam do Was z moją berlińską przygodą.