środa, 10 września 2014

Małżeństwo na talerzu.

Pewnie feministki spalą mnie na stosie, ale patrzę na moje małżeństwo przez pryzmat jedzenia i gotowania. Uwielbiam zamknąć się w kuchni (choć nie mam do niej drzwi :D) i gotować, nawet godzinami. Pyszne, sycące i pachnące dania, ciasto wyrastające w piekarniku sowicie obsypane kochaną przez mojego męża kruszonką, wieczorne podjadanie lodów z ciepłymi malinami, wspólne wyjścia na hamburgera i oblizywanie palców z keczupu, weekendowe "a co bym dziś zjadł" i poniedziałkowe "nie mam pomysłu na obiad". Jedzenie ma ogromne znaczenie dla naszego małżeństwa.



Od zawsze lubiłam gotować, jednak to dopiero miłość do mojego męża uwolniła we mnie kulinarną duszę. Kiedy gotuję dla kogoś, kogo kocham, jedzenie zawsze będzie smaczne. Dziś obchodzimy trzecią rocznicę ślubu i pomyślałam, że warto stworzyć "nasz jadłospis dla zakochanych", który ewoluował przez ostatnie lata.



Śniadanie dla zakochanych.

Codziennie rano jemy razem śniadanie, choć przyznam, że kiedy się związaliśmy byłam ostatnią osobą, która lubi śniadania. Mój pierwszy posiłek spożywałam w porze obiadu. Potem stopniowo przekonywałam się do porannego jedzenia. Bardzo długo przygotowywałam je sama, ale już od jakiegoś czasu dzielimy się tym obowiązkiem. Ze śniadaniem i naszym małżeństwem najbardziej kojarzy mi się nasza wyprawa do Irlandii. Pokochaliśmy ciężkie smaki tego kraju i z rozrzewnieniem wspominamy irish breakfast w małych pensjonatach B&B. Kiedy wracamy do niego wspomnieniami na naszych buziach od razu pojawia się szeroki uśmiech i długie "mmmmmm".

Irlandzkie śniadanie dla dwojga:

4 jaja sadzone
8 pasków bekonu
irlandzkie kiełbaski albo frankfurterki
fasolka w sosie pomidorowym
4 połówki pomidora podsmażone na maśle
brown sauce (pyszny wyspiarki sos do mięs)
4 grzanki z masłem
czarna herbata z mlekiem (lub bez)

Po takim śniadaniu można podbijać świat! Żeglować cały dzień lub przejechać 50 km na rowerze. Można również zostać w ciepłym łóżku i planować kolejną podróż na zieloną wyspę.

Moherowe klify w Irlandii. 

Lancz zamiast szybkiego numerka.

Jedzenie może być dla mnie tak samo ekscytujące jak seks. Wiadomo, że go nie zastąpi, ale czasami uczucie oczekiwania na coś pysznego, szykowanie się do wyjścia, aby spróbować nowego jedzenia przypomina szybki numerek. Szczególnie jeśli chodzi o lancz, na który jest niewiele czasu, a nie chcemy rezygnować z jakości. Przez ostatnie lata w Berlinie odkryliśmy wiele miejsc na "jednorazowy numerek" jedzeniowy. Wybieramy jakieś miejsce i tuż po 12:00 wybieramy się do niego, aby szybko skosztować serwowanych tam pyszności. Dzięki temu odkryliśmy kilka ciekawych miejsc. Szczytem uniesień jest jednak miejsce, które ma ZAWSZE promocję lanczową, więc grzech się tam nie wybrać na "numerek". Jest to knajpka z sushi Aki Tatsu. Smacznego!



Kolacja przy świecach albo bez. 

Uwielbiam chwile, kiedy spotykamy się wieczorem przy kolacji. Bardzo często mam na jej przyrządzenie niewiele czasu, bo jestem między jedną a drugą pracą. Na te "szybkie kolacje" wybieram prosty przepis na spaghetti carbonara lub ryż z warzywami po chińsku. Kiedy mam więcej czasu sięgam na półkę z książkami kulinarnymi i zaczynam poszukiwania. Uwielbiam szukać inspiracji na lokalnym cotygodniowym targu warzyw i owoców. Jesienią jemy bardzo często quiche z dynią i serem gorgonzola. Zimą są to najczęściej sycące zupy: krem z dyni lub pomidorów. Wiosną za to króluje chłodnik lub ziemniaki z twarogiem. Ta wspólna kolacja to czas, żeby wspólnie pomilczeć, obgadać znajomych z pracy, albo wymyślić plany na nadchodzący weekend. Albo całe życie.

Romatyczna carbonara dla dwojga zakochanych i zapracowanych:
250 g makaronu spaghetti
4 żółtka
50 gram pancetty lub boczku
sól
pieprz
parmezan

Makaron gotujemy al dente, odlewamy i wrzucamy do jeszcze gorącego garnka. Dodajemy rozbełtane żółtka i podsmażony boczek. Szybko mieszamy, solimy i pieprzymy do smaku i posypujemy obwicie parmezanem. Taka kolacja niesamowicie syci i daje siłę do dalszego małżeństwa :)

Nasze wieczorne podjadanie.

Często zdarza się, że około godziny 21 dopada nas głód. Ale nie taki obiadowy, tylko głód łakoci. Oboje dużo pracujemy przy komputerze, więc takie podjadanie nie ma nic wspólnego ze zdrowiem i fit linią. Ale od czasu do czasu pozwalamy sobie na przekąski. Kiedy za oknem robi się zimno najczęściej jest to świeży serek z papryczkami jalapenos zapiekany w piekarniku lub najbardziej tradycyjny snack w postaci mozarella sticks. Do tego oczywiście cydr! Letnia wersja to lody czekoladowe i waniliowe z ciepłymi malinami. Za każdym razem, gdy siadamy z takimi pysznościami na kanapie i obserwujemy startujące lub lądujące samoloty obiecujemy sobie, że to ostatni raz...




Ciekawe jak będzie wyglądało to nasze jedzenie i gotowanie za kilka lat? Dam Wam znać!

6 komentarzy:

  1. No i wiadomo, co to za święto dzisiaj :) Dużo pysznosci do końca życia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Mam nadzieję, że nigdy nie przestaniemy razem jeść pysznych rzeczy :) Teraz np. zabieram się za to: http://strawberriesfrompoland.blogspot.de/2014/09/symultaniczne-suszenie-suszone-pomidory.html :D

      Usuń
  2. świetny tytuł, oddaje wszystko. Pysznych śniadań!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego najsmaczniejszego na kolejne wspolne lata :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Małżeństwo na talerzu - to mógłby być świetny blogowy cykl :)))

    OdpowiedzUsuń