poniedziałek, 6 października 2014

We wrześniu

Park Rehberge w Berlinie.

Wrzesień, wrzesień i po wrześniu. Nie powiem, że minął jak z bicza strzelił, ale po ciężkim okresie chyba potrzebowałam miesiąca na chwilowe zwolnienie tempa. Oczywiście pilnie wykorzystywałam to, co natura ma najlepszego do zaoferowania na przełomie lata i jesieni. Były ciasta ze śliwkami, objadanie się jabłkami na surowo, które kupowałam, żeby zrobić tartę z karmelem, był też pomidorowy weekend, z keczupem i suszeniem tych czerwonych perełek. W zimniejsze dni piekłam chałki, a czekając aż ciasto wyrośnie czytałam Kukbuk na jesień.




Kukbuk jesienny jako temat przewodni wybrał dojrzałe. Najbardziej zachwyciły mnie zdjęcia w artykule Hubertus. Przypomniałam sobie o moim wielkim marzeniu, aby wybrać się na polowanie. Nie koniecznie konno. Myślę, że to musi być niesamowicie ekscytujące doświadczenie. Przepisy na długo duszone dania, które pojawiły się przy okazji tego tematu na pewno wykorzystam, kiedy jesienna słota już na dobre zawita do Berlina. Zapiekanka a la savoyard z ziemniaków i zupa fasolowa z chorizo to jest strzał w dziesiątkę. Tylko skąd ja teraz sobie polowanie wezmę...?





A propos polowań to od razu przypomniało mi się, że pod koniec sierpnia odkryłam świetny kanał na YouTube dla wszystkich, którzy lubią gotować, chcą poznawać kuchnię od innej strony, ale także przez kuchnię nowe miasta i ciekawych ludzi. Munchies podchodzi do tematu gotowania z zupełnie innej strony niż robi się to w popularnych programach o gotowaniu. Z resztą... zobaczcie sami. Tutaj link do playlisty filmów o Szkocji. Zachwyciłam się nie tylko widokami, ale także zamiłowaniem do tradycyjnego przygotowywania jedzenia (wędzenie w dziurze...), a z drugiej strony całkowitą nowatorskość (lody o smaku popularnego w Szkodcji bełta). Munchies w Szkocji *klik

Munchies

Munchies

Księżniczka w kaloszach to blog, który odkryłam dopiero we wrześniu i zadaję sobie pytanie dlaczego dopiero teraz? To blog folksterski, którego właścicielka spełniła moje największe marzenie: uciekła z miasta na wieś. Prowadzi tam stajnie (ja akurat koni się boję, ale w moich marzeniach są krówki), ma ule z pszczołami, pokazuje na blogu swoje wiejskie (ale czasami nie takie sielskie) życie. Bardzo podoba mi się jej podejście do wychowywania, bo zwierza się też z tego, co porabia jej mały syn. Najbardziej przekonuje mnie fakt, że Paulina to osoba, która z miasta wyjechała, nie żyła na wsi ze swoją trzypokoleniową rodziną, ale po prostu się spakowała i uciekła z betonowych ścian metropolii. Ech, marzenie. Ale kto wie. Może kiedyś?

Księżniczka w kaloszach


Na koniec coś, co zawsze poprawia mi humor. Trafiłam na stronę Dogs waiting in Berlin zupełnie przypadkowo, ale całkowicie mnie rozczuliła. Takie zdjęcia możnaby zrobić pewnie w każdym mieście, ale mam wrażenie, że pieski w Berlinie są bardzo grzeczne. Sama często widzę smutne oczka wpatrzone w sklepowe drzwi albo szczęśliwego pieska, który widzi swojego właściciela, wychodzącego ze sklepu (za pewne z jakimiś smakołykami :D).

A czy Wy macie dla mnie jakieś ciekawe wrześniowe inspiracje? Przyznam się, że jestem od niedawna posiadaczką konta na instagramie i bardzo mnie wciągnęło przeglądanie zdjęć różnych miejsc czy potraw. Można trafić na świetne przepisy. (P.S. na Instagramie znajdziecie mnie @patrycjalema)


1 komentarz:

  1. Szkoda że mam ograniczony internet, chętnie bym filmiki o Szkocji zobaczyła. Dzięki za dobre słowo! Cmok!

    OdpowiedzUsuń